Dyktando

W środę 8.11.2023r. w grupie 4. Bursy Międzyszkolnej przy ul. Słowackiego  odbyło się Bursowe Dyktando.

Młodzież miała okazję sprawdzić swój poziom poprawności językowej pisząc tekst pt. Wyprawa w góry. Wspólnie z panem Kowalskim i jego wilczurem Kowalem wędrowaliśmy po szlaku depcząc liściany, jesienny kilim i spotykając leśne zwierzęta… Była mżawka, plucha i wichura…

Przy okazji został też poszerzony zasób słownictwa, gdyż niektóre słowa brzmiały zupełnie obco😉

Zwycięzcom zostały wręczone pamiątkowe dyplomy, a na wszystkich czekały słone przekąski.

Laureaci:

I miejsce Piotr Jakubowski

II miejsce Tymon Tupurins

III miejsce Wiktoria Hejna

Organizatorką konkursu była p. Maria Gabryelczyk

 

Wyprawa w góry

W późnojesiennym pejzażu pachną świerki i modrzewie, mokre gałązki nie trzeszczą, jest ślisko i nieprzyjemnie, ale wzrok przyciąga żółtobrązowy kilim. Gdzieniegdzie błyśnie jarzębina czy rudobrązowa wiewiórka, czasem sfrunie spłoszony ptak. Staruszek  w towarzystwie wilczura Kowala pną się pod górę.
O świcie, gdy wyruszali z Dworca Centralnego, było rześko
i cudnie, a potem zaczęła się mżawka. Jakiś współpasażer, współczując piechurom, doradzał powrót do domu, lecz pan Kowalski półżartobliwie odpowiedział, że stary wiarus nie cofa się przed byle deszczem. Rzeczywiście, niebojący się nieprzyjaznej natury, zawsze lubił ekstremalne warunki, w których mógł sprawdzić swoje możliwości. Teraz idą i kąpią się w  deszczu. Choć zbliża się południe i jeszcze daleko do zmierzchu, las ciemnieje i góra chowa się we mgle. Pan wsparty na kiju dziarsko zdąża do celu, stary  pies drepcze z podkulonym ogonem, wyraźnie  niezadowolony. Wolałby przysnąć pod pierzynką, ale pana ciągnie głód przygód. Od czasu do czasu Kowal wyniucha jakiś trop, może jeża, a może grubego zwierza, ale co to za atrakcja… Na dworze plucha i wichura, a oni prą naprzód, by raz jeszcze, na przekór słabości, zdobyć jakiś szczyt. W tym czasie wnuczka pana Kowalskiego pisze dyktando, więc dziadek mocno trzyma kciuki, a raczej jeden kciuk, bo w drugim dzierży kostur. Patrząc w smutne ślepia  Kowala, mówi: „Jeszcze chwila
i zdobędziemy nasze Himalaje, ty dostaniesz garść chrupek, ja spałaszuję kanapki i odpłyniemy do domu. A nocą wrócimy do miasta młodsi co najmniej o dekadę.” Zwierzę rozumie, radośnie macha ogonem,  ale marzy o suchym posłaniu.

Możliwość komentowania została wyłączona.